Kamil Berggruen, uczeń NLO SMS PZHL – nasz korespondent prosto ze Szwecji.
Rano wstaliśmy i poszliśmy szukać Lidla, bo wiadomo, ze Lidl jest tani. Udało się go zlokalizować i jak się okazało, pani przy kasie była z … Polski.
Pochodziliśmy troszkę po mieście, żeby zabić czas, znalazła się też chwila na odpoczynek nad morzem. Koło 13.30 pojechaliśmy metrem na mecz do Ericssom Globe Areny. Maksymalny czas czekania na metro to 3 minuty. Po 15 minutach podróży zobaczyliśmy ten olbrzymi obiekt. Ma ponad 100 metrów i podobno jest najwyższą halą na całym świecie. Byliśmy dużo za wcześnie, ale to pozwoliło nam zwiedzić otoczenie lodowiska. Niesamowita organizacja. Paręnaście stoisk z przeróżnymi atrakcjami- strzały do celu, mierzenie szybkości krążka i wiele, wiele innych. Udało mi się wygrać krążek za trafienie do celu :). Na 2 godziny przed meczem weszliśmy na halę – oczywiście wszystko sprawnie, szybko.
W środku dużo wolontariuszy, którzy pokazywali gdzie iść, co robić. Wszyscy bardzo mili. Wszyscy mówiący po angielsku. Mecz niesamowity, oglądało się o wiele lepiej niż w telewizji. Atmosfera, która tu panuje, jest nie do opisania. Organizacja na najwyższym poziomie. Np. rolbiści wprowadzają bramki na wózkach. Mecz bardzo szybki. Siedzieliśmy w 1 rzędzie na balkonie, widok trochę zasłaniała nam barierka, trzeba się było wychylać, więc po meczu bolały plecy. Kibice – pełna kultura! Czesi dopingowali, tylko Kanadyjczycy siedzieli cicho. Wynik meczu, jak już pewnie wszyscy wiedzą, 2:1 dla Kanadyjczyków. Po meczu spotkaliśmy Czechów, którzy rozpoznali polski język. Po krótkiej rozmowie okazało się, że są to trenerzy Legii Warszawa. Jako że za 1,5 h miał się zacząć kolejny mecz Szwajcaria – Norwegia, poszliśmy do kasy biletowej i kupiliśmy bilety po 30 zł każdy (w Sanoku chyba kiedyś było drożej na Puchar Polski). Zostaliśmy, żeby obejrzeć następne spotkanie. Od samego początku kibice obu drużyn prowadzili głośny doping. Szwajcarzy, z uwagi na grę i ostatnie wyniki, zasługują w tych mistrzostwach na medal. Bilety mieliśmy kupione na balkon ( 11 rząd), ale że nie było dużo ludzi, mogliśmy się przemieszczać. Na 2 tercję poszliśmy za bramkę Norwegów, a na 3 znów na balkon, tyle, że w innym miejscu. Mecz wygrali Szwajcarzy 3.1 (byłem najbliżej w zakładach, jakie typowaliśmy pomiędzy sobą). Po meczu, około 22.30 poszliśmy na stację metra, gdzie już był nasz pociąg. Miał odjechać za 11 minut. Wszyscy kibice jechali jednym składem. Najśmieszniej było, gdy do przedziału, gdzie byliśmy my i Norwegowie, weszli Czesi. Wtedy okazało się, że jeden z Norwegów – Kenet, pracował z Polakami i znał parę naszych słów (wiadomo jakich ;)). Po 10 minutach dotarliśmy do naszej stacji. Gdy opuszczaliśmy wagon, Szwajcarzy dalej cieszyli się z wygranej. Dziś w planach mamy znów 2 mecze, bo jak już tutaj jesteśmy, to za 30 zł szkoda byłoby nie skorzystać z okazji.
Więcej o Mistrzostwach Świata w Szwecji na stronie SportoweFakty.